czwartek, 13 grudnia 2018

Tajemnice pracy przy obsłudze widowni

Dla prawdziwego teatromana praca przy obsłudze widowni to spełnienie marzeń... W końcu, mając tę fuchę, to nie ty płacisz za przychodzenie do teatru - to teatr płaci tobie! Brzmi jak piękny sen?
   To nie sen. To po prostu zwykłe, szeregowe, kiepsko płatne i niewymagające żadnych szczególnych umiejętności stanowisko. Stanowisko bez perspektyw, rzadko kończące się awansem i najczęściej mówiące wam serdeczne "dziękuję", gdy tylko utracicie status ucznia lub studenta. Ale prawda jest taka, że każdy prawdziwy teatroman zabiłby za tę robotę.
   Tak się składa, że swojego czasu znalazłam się w gronie szczęśliwców, którzy przychodzili do teatru nie po to, aby wydać pieniądze, ale by je zarobić. Oczywiście, jak każda praca, miała ona swoje blaski i cienie. Właśnie o tym chciałabym opowiedzieć: jak to wygląda od tej drugiej strony. Czy faktycznie ta praca jest spełnieniem marzeń, czy może w jakiś sposób ogranicza naszą pasję?
   Zapraszam do lektury poniższego wpisu! Mam nadzieję, że dzięki niemu odpowiecie sobie na pytanie, czy obsługa widowni w teatrze jest tym, co chcielibyście przez pewien czas robić oraz, ewentualnie, jak taką pracę zdobyć.

   Pierwszą i najważniejszą rzeczą, jaką musicie wiedzieć, jest to, że w znacznej większości przypadków obsługa widowni to zajęcie dorywcze oraz przeznaczone wyłącznie dla uczniów, studentów oraz osób do 26 roku życia. Oczywiście, wszystko zależy od polityki danego teatru, bo na przykład w Teatrze Muzycznym w Łodzi nie obowiązuje żaden limit wieku, a w niektórych teatrach warszawskich podobno istnieje możliwość pracy na pełen etat. Ale nie oszukujmy się, nie bez powodu obsługa widowni to typowe zajęcie "studenckie", przede wszystkim dlatego, że tej pracy jest naprawdę niewiele. Do teatru przychodzi się średnio na 4 godziny, i wcale nie dlatego, że nie jesteśmy w stanie pracować więcej - po prostu tyle trwa spektakl i po jego zakończeniu nie mamy już nic do roboty. Częstotliwość wizyt w pracy również zależy od nas; w moim przypadku co miesiąc uzupełniało się kartę dyspozycyjności, na podstawie której szef układał nam grafik. Jeśli chodzi o zarobki, w moim przypadku była to najniższa krajowa; możecie więc sobie policzyć, ile to jest 4 godziny razy 6 (średnio) spektakli w miesiącu. Kwota nie jest zawrotna, jednak pamiętam, że stanowiła wspaniały zastrzyk gotówki w moim skromnym, studenckim budżecie. Wszystko jest w porządku, jeśli zaakceptujemy fakt, że obsługa widowni to w ogromnej większości przypadków tylko dodatek, a nie zajęcie na pełen etat.
   Drugą, chyba równie ważną rzeczą, którą chcę Wam przekazać, jest fakt, że bez względu na wszystko, obsługa widowni przychodzi do pracy, a nie na spektakl. Co to oznacza? Choć większość obsługi ma prawo, a nawet obowiązek, przebywać podczas spektaklu na widowni, naprawdę rzadko udaje się obejrzeć spokojnie całe przedstawienie. Zacznijmy od faktu, że pracownicze miejsca na końcu sali raczej trudno jest porównywać do pierwszych rzędów, a szereg obowiązków (o których opowiem więcej w dalszej części wpisu) wymusza na pracowniku czujność, która nieco odbiera radość z oglądanej historii. Dobra wiadomość jest taka, że pracując kilka razy przy jednym spektaklu można wymieniać się obowiązkami z kolegami, dzięki czemu prędzej czy później uda się poznać całą historię.
   Być może części z Was nigdy nawet nie przyszło to do głowy, ale oglądanie spektaklu nie zawsze sprawia przyjemność. Umówmy się: niektóre produkcje są po prostu wybitnie nieudane. Jednak zanim zejdą z hukiem z afisza, należy je obsłużyć tak samo, jak fajne i przyjemne przedstawienia. I wtedy nie ma, że boli, przychodzisz do pracy nawet kilka wieczorów z rzędu i chcąc nie chcąc - oglądasz. Większość obsługi musi być obecna na widowni w trakcie trwania przedstawienia, więc w takich sytuacjach trzeba mieć sporo szczęścia, by móc pozwolić sobie na siedzenie we foyer. Zapewniam, mało jest rzeczy na świecie, które są w stanie tak zszargać nerwy, jak słaby spektakl, z którym ma się przymusowy kontakt. Jeśli w danym teatrze nie odpowiada nam większość produkcji, lepiej jest jak najszybciej złożyć wypowiedzenie, bo jednak spektakle wypełniają 3/4 naszego czasu pracy.

   Jeśli chodzi o to, jakie są obowiązki obsługi widowni, to naprawdę trudno nazwać je skomplikowanymi. Po prostu trzeba przyswoić sobie pewne zasady oraz wejść w stały i jasno określony rytm. Z reguły przychodzi się do pracy na co najmniej godzinę przed rozpoczęciem spektaklu - w moim przypadku zajęcie obowiązków poprzedzało krótkie zebranie, podczas którego dostawaliśmy dodatkowe instrukcje (najczęściej dotyczące liczebności widowni oraz ewentualnej obecności ważnych osób). Na ścianie zawsze wisiał bieżący przydział stanowisk, których należało trzymać się przez resztę dnia. Przykładami takich stanowisk są drzwi na widownię, gdzie kasuje się bilety oraz sama widownia, na której należy kierować zagubionych widzów na właściwe miejsca. Pierwsza godzina pracy to czas, gdy pojawia się najwięcej pytań od widzów. Można wymienić kilka głównych aspektów, które pracownik obsługi powinien mieć w małym palcu:
   - Plan teatru - widzowie często pytają o takie miejsca, jak szatnia, toaleta oraz bufet.
   - Długość spektaklu - czas jest ważny dla widzów, ponieważ chcą oni zaplanować sobie przerwę oraz powrót do domu.
   - Występująca obsada - choć taka informacja zazwyczaj jest wywieszona w widocznym miejscu, to jednak nie każdy widz ją zauważa i czasem dużo wygodniej jest odpowiedzieć, że dziś Judaszem jest Tomasz Bacajewski, niż tłumaczyć, gdzie można samodzielnie taką wiedzę zdobyć.
   - Rozkład miejsc na widowni - choć trudno jest od kogokolwiek wymagać, by recytował z pamięci współrzędne każdego miejsca na widowni, to jednak na niemal każdej sali jest kilka dość zdradzieckich miejsc, których trzeba się trochę naszukać. Warto zapamiętać, że w rzędzie XV miejsce 13 jest po stronie lewych drzwi, ale już 14 - po stronie prawych. Pozwoli to uniknąć niezręcznego biegania z zagubionym widzem w tę i z powrotem.
   - Ceny biletów - choć w praktyce jest to jedna z ostatnich rzeczy, o której ma pojęcie obsługa widowni, to jednak warto wiedzieć, że ze strony widzów padają również pytania o ceny poszczególnych stref. Znajomość tego niewątpliwie będzie dodatkowym walorem.
   Gdy zgasną światła, a każdy widz będzie siedział na swoim miejscu, obsługa widowni może już w zasadzie usiąść i w miarę możliwości cieszyć się spektaklem. Oczywiście, "w miarę możliwości" oznacza tu, że ktoś musi zawsze czekać na osoby spóźnione, ktoś inny wykonuje swoje obowiązki związane ze sprzedażą programów i gadżetów (w trakcie spektaklu jest to po prostu pilnowanie stoiska oraz kasetki, a także uzupełnienie towaru), a ktoś jeszcze inny musi przekazać do Biura Obsługi Widowni czyjąś prośbę lub polecenie. Reszta obsługi ma swoje kilkadziesiąt minut, podczas których może złapać oddech po starciu z problemowym widzem, wyjść do toalety lub na szybkiego batonika (oczywiście, jeśli na stanowisku pozostaje ktoś inny), ale temu wszystkiemu zawsze towarzyszy kontrolowanie jednym okiem, czy ktoś nie hałasuje, nie nagrywa spektaklu albo nie potrzebuje pomocy. Czy jest w tym miejsce na kontakt ze sztuką? Oczywiście! Czujność względem widzów ani trochę nie wyklucza zaangażowania w spektakl, no i umówmy się: statystyczni widzowie nie przychodzą do teatru po to, by przeszkadzać, tylko by dobrze się bawić. Pewnym wyjątkiem mogą być spektakle dziecięce, ale to temat na osobny wpis.
   Jest jeszcze jedna kwestia, którą należy poruszyć, a mianowicie: do obsługi widowni należy obowiązek wręczania kwiatów na scenie. Choć tak naprawdę nie ma w tym nic strasznego, świadomość wyjścia przed prawie tysięczną publiczność może być na początku trochę przerażająca. Nawet pomimo pełnej świadomości, że obsługa widowni w trakcie ukłonów jest zupełnie przezroczysta, a na głównym planie jest aktor, tancerz lub dyrygent oraz wręczany mu wyraz wdzięczności. Jednak warto mieć świadomość, że czasami kwiaty dostaje nie główny artysta, którego łatwo poznać choćby po kostiumie, ale ktoś z bardzo głębokiego trzeciego planu, o kim pierwszy raz słyszymy i kto w dodatku jest ubrany tak samo, jak sześciu innych facetów wokół niego. Tutaj bardzo przydaje się dokładna znajomość całego zespołu, jednak w przeciętnej grupie osób obsługujących widownię przeważnie znajduje się ktoś, kto danego artystę kojarzy - w ostateczności jest to szef Biura Obsługi Widzów.
   Praca obsługi widowni kończy się wraz z wyjściem ostatniego widza. Po spektaklu należy przeszukać widownię w poszukiwaniu ewentualnych zgubionych rzeczy, a w okresie jesienno-zimowym bezwzględnie trzeba wspomóc osoby pracujące w szatni. Gdy teatr opustoszeje, obsługa widowni opuszcza swoje stanowiska.

   Jak widzicie, w pracy przy obsłudze widzów nie ma wielkiej filozofii, ale nie jest to też "darmowe siedzenie na widowni". Oczywiście, kontakt ze sztuką jest największym plusem tej pracy - czy wręcz powodem, dla którego w ogóle się na to zajęcie decydujemy - jednak jest to zaledwie piękny dodatek do jasno określonych obowiązków, które należy sumiennie wykonywać.
   Jeśli marzy Wam się właśnie taka praca, a w pobliżu swojego miejsca zamieszkania macie już upatrzony teatr, nie ma co czekać na ogłoszenie naboru (które często odbywa się drogą pantoflową), tylko należy natychmiast zanieść swoje CV. Najlepiej jest zostawić je nie w kasie, ale w Biurze Obsługi Widzów - najlepiej wtedy, gdy będzie tam Wasz potencjalny szef. Nie ograniczajcie się tylko do pytania, czy możecie zostawić do siebie namiary, wyjaśnijcie, dlaczego to właśnie Wy powinniście tu pracować: opowiedzcie o sobie, o swojej pasji teatralnej... Bądźcie schludni, otwarci i uśmiechnięci. Nie bójcie się rozmowy; być może okaże się, że w tym sezonie jest już wystarczająco dużo osób do pracy, ale np. od przyszłego połowa zespołu kończy studia i pracownicy będą potrzebni na gwałt. Warto od razu się zadeklarować, bo może być tak, że za pół roku w biurze zjawi się pięć osób, gotowych rozpocząć pracę, a o Was nikt nie będzie już pamiętał.

   Mam nadzieję, że mój wpis okazał się dla Was zarówno interesujący, jak i pożyteczny. Obsługa widowni w ulubionym teatrze to jedna z najlepszych rzeczy, jaka może spotkać teatromana, a gdy idzie za tym pasja, zaangażowanie i sumienne wykonywanie swoich obowiązków może skutkować zatrudnieniem na stałe na wyższym stanowisku. O to przecież chodzi, by być jak najbliżej teatru!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty