środa, 5 lipca 2017

Najlepsze sceny musicalowe sezonu 2016/2017

   Rozpoczęły się wakacje i w większości teatrów oznacza to przerwę w pracy. Oczywiście, niektóre sceny postanowiły zrobić zadość swoim najbardziej ortodoksyjnym fanom i planują wystawić coś również w lipcu i sierpniu (w te wakacje możemy zatem zobaczyć m.in. "Notre-Dame de Paris" w Gdyni, czy "Kinky Boots" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie). Nie zmienia to jednak faktu, iż sezon artystyczny 2016/2017 został już oficjalnie zamknięty i czas na małe podsumowanie.
   Ponieważ w tym roku miałam niesłychaną przyjemność pracować w Teatrze Muzycznym w Łodzi, ilość obsłużonych (a więc i obejrzanych ;) ) przeze mnie spektakli jest dość duża i zwyczajnie nie chce mi się robić bilansu: co, gdzie, kiedy i za ile ;) Pomyślałam, że znacznie ciekawszą formą będzie wybranie podium oraz kilku wyróżnień najlepszych, najbardziej zapadających w pamięć scen, które udało mi się zobaczyć.
   Kryteria są różne; oczywiście, największe wrażenie robiły na mnie sekwencje typowo musicalowe, czyli jednoczesny śpiew i taniec. Jednak dokonując wyboru, kierowałam się również indywidualnością pojedynczych wykonawców, wszelkimi walorami artystycznymi oraz ogólnym wyrazem sceny.
   Oto moi faworyci! :)


WYRÓŻNIENIE
"Aj jaj, handelek!" z przedstawienia muzycznego "Aj waj! czyli historie z cynamonem" wystawianego w Teatrze Muzycznym w Łodzi

źródło obrazka

   Rzadko mówi się oficjalnie, iż dzieło Rafała Kmity i Bolesława Rawskiego to musical. I faktycznie, trochę brakuje mu zwartej, przejrzystej fabuły; zamiast tego widz otrzymuje zestaw scenek z życia społeczności żydowskiej, jednak nie zmienia to faktu, iż spektakl obfituje w zabiegi charakterystyczne dla musicali. Ponadto w "Aj Waju!" możemy podziwiać nie tylko przepiękną muzykę i taniec, inspirowane kulturą żydowską, ale przede wszystkim - scenki pełne wyśmienitego humoru. 
   "Aj jaj, handelek" to chyba wybór bardzo symboliczny, bo na wyróżnienie zasługuje cały spektakl. Jednak uważam, że jednym z najlepszych reprezentantów tego tytułu jest właśnie scena handlu między Żydami. Jest to nie tylko numer z fajną muzyką oraz miłą dla oka sekwencją taneczną; charakteryzuje się on przede wszystkim dowcipem, który w sposób niezaprzeczalny przekroczył granice absurdu, nie przekraczając przy tym granicy dobrego smaku.


WYRÓŻNIENIE
Scena na komendzie z musicalu dla dzieci "Zorro" wystawianego 
w Teatrze Muzycznym w Łodzi

źródło obrazka

   W tej scenie poznajemy kapitana Monastario (Paweł Erdman/Marcin Ciechowicz) i jego "dzielnych żołnierzy": przede wszystkim ciapowatych Lopeza, Gomeza i Torresa (Czesław Drechsler, Dawid Sobczyk, Marek Prusisz/Michał Sobiech), małego i strachliwego Mendozę (fenomenalny Michał Mielczarek) oraz pasibrzucha Garcię (Maciej Markowski). Po krótkiej sekwencji mówionej rozpoczyna się piosenka uwieńczona choreografią. Scena pojawia się w pierwszym akcie i zapoznaje widza z postaciami biorącymi udział w bajce.
   Nie jestem takim znowu młodym widzem, jednak "Zorro" w Teatrze Muzycznym w Łodzi uważam za majstersztyk. Oczywiście, nie bez znaczenia jest fakt, iż reżyserem oraz autorem libretta jest Jacek Bończyk. Jego spektakle charakteryzują się mnóstwem barw, wyrazistymi kreacjami aktorskimi oraz bogactwem małych smaczków; generalnie, jego prace to kawał doskonałej, teatralnej roboty. I tak, jak w przypadku "Aj Waja!", na wyróżnienie zasługuje całość... jednak postanowiłam wybrać scenę, w której zawarte są sekwencja aktorska, śpiew oraz taniec, a także największe perełki tego przedstawienia, czyli Michał Mielczarek, Paweł Erdman i Robert Sarnecki :)


WYRÓŻNIENIE
Pierwsza scena w metrze z musicalu "Ghost" w Teatrze Muzycznym w Gdyni



   Tu w zasadzie nie mam zbyt wiele do powiedzenia; pierwsza scena w metrze w musicalu "Ghost" jest niezwykle emocjonującym przeżyciem, nie tylko dlatego, że duch Sama goni swojego mordercę. Ów pościg zahacza o metro, w którym rządzi inny duch. Na widok intruza uruchamia on swe nadprzyrodzone moce i zaczyna poruszać przedmiotami... Widzowie są świadkami m.in. unoszących się nad ziemią pasażerów podziemnej kolejki. 
   Efekty specjalne tego przedstawienia są naprawdę imponujące i zapadają w pamięć niemal tak, jak przepiękne sceny wokalno-taneczne.



MIEJSCE 3
Dariusz Niebudek w utworze "The greatest star of all" 
Teatr Rozrywki w Chorzowie, musical "Bulwar Zachodzącego Słońca"
   

   Brązowy medal w moim zestawieniu przypadł w udziale piosence, na którą nigdy w życiu nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie wyjątkowo poruszające, głębokie wykonanie Dariusza Niebudka. Sam musical należy niewątpliwie do dzieł trudniejszych; nie ma tu lekkich choreografii w różowych sukienkach, prostych relacji między postaciami, czy choćby szczęśliwego zakończenia. To typowy dramat kryminalny, tyle, że z muzyką, tańcem i efektami specjalnymi. Czyli coś, na co muszę pojechać co najmniej trzy razy, zanim pokocham to całym sercem. Jednak podczas mojej wizyty na tym tytule w Chorzowie, w sposób szczególny zapadła mi w pamięć jedna kreacja: Max von Mayerling. Oczywiście, ponieważ Dariusz Niebudek wytrwale stoi na piedestale moich ulubionych artystów musicalowych, czekałam głównie na niego... Jednak nawet ja nie spodziewałam się, że ta z pozoru malutka rola zjeży mi włosy na głowie. Wszystko w tej kreacji: od zimnego głosu aż po stateczny sposób poruszania od samego początku wybudowało niesamowitą aurę człowieka-posągu. Aurę, która została gwałtownie rozbita w utworze "The greatest star of all"... Bo choć chłód i sztywność z pozoru nie są odpowiednim podłożem dla historii nieszczęśliwej miłości, to z biegiem akcji widz może na własne oczy i uszy przekonać się, że jest to połączenie niezwykle poruszające, a wręcz wstrząsające. W każdym razie było wstrząsające dla mnie... Jeszcze nigdy, odkąd pamiętam, nie płakałam w teatrze tak, jak po tym utworze. Sztywna forma Maxa von Mayerlinga, pod którą wręcz kipią nieskończone pokłady emocji to majstersztyk aktorski, za który chylę czoła przed Darkiem Niebudkiem. 


MIEJSCE 2
"Fasada" z musicalu "Jekyll & Hyde" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie

źródło obrazka

   Wydawać by się mogło, że stworzenie pięknej sceny musicalowej to dla artystów Teatru Rozrywki w Chorzowie tyle, co pstryknąć palcami. Zespół wydaje się niesamowicie zgrany ze sobą, co nie przeszkadza nikomu, nawet najgłębiej ukrytemu tancerzowi, stworzyć wyjątkową, niepowtarzalną kreację.
   "Fasada" z musicalu "Jekyll & Hyde" to muzyczna opowieść o londyńczykach oraz ich cieniach. Opowiadają oni o świecie, gdzie każdy udaje cnotliwego obywatela, a gdy gasną światła, zamienia się w lubieżną i samolubną bestię. Temat sam w sobie jest niezwykle mroczny i emocjonalny, a kostiumy, choreografia oraz cudowna indywidualność każdego z występujących tam artystów dosłownie wbijają w fotel. Wielkie chapeaus bas! 

   
MIEJSCE 1
"Puttin' on the Ritz" z musicalu "Młody Frankenstein" 
w Teatrze Rozrywki w Chorzowie

źródło obrazka

   Moim absolutnym faworytem sezonu artystycznego 2016/2017 jest wielka scena musicalowa pojawiająca się w drugim akcie chorzowskiego "Młodego Frankensteina". Jest to parodia utworu kojarzonego przede wszystkim z Fredem Astairem, a jej nawiązania nie kończą się tylko na muzyce, ale obejmują także image artystów: czarne fraki, cylindry oraz laski. Całość jest, oczywiście, stepowana. 
   Bohater numeru to świeżo okiełznany Potwór, który prezentuje mieszkańcom Transylwanii swoją nieszkodliwość oraz artystyczną wrażliwość. Pomagają mu w tym jego twórcy i przyjaciele, czyli dr Frederick Frankenstein, jego wierny sługa Igor, asystentka Inga, gosposia Frau oraz - co nie jest przecież niczym niezwykłym w musicalu - cały zastęp stepujących szkieletów.
   Wszystko w tej scenie - od wspaniałej aranżacji Mateusza Walacha po moje ukochane stepowanie - sprawiło, że przez dziesięć minut trwania tego niezwykłego widowiska siedziałam z rozdziawioną buzią. Wszystko tam było takie, jakie być powinno, nie pojawił się ani jeden zbędny element, a artyści zachwycali zaangażowaniem i niesamowitą kondycją. Naprawdę trudno mi znaleźć słowa na opisanie mojego zachwytu... niech złoty medal dla "Puttin' on the Ritz" w moim rankingu mówi sam za siebie.


   Podsumowanie
   Choć większość tego sezonu artystycznego spędziłam w Teatrze Muzycznym w Łodzi, to całe moje podium zostało zajęte przez spektakle wystawiane w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Aż dwie z sześciu wyróżnionych sekwencji zostały wyreżyserowane przez Jacka Bończyka, a kolejne dwie - przez Michała Znanieckiego. Aż cztery wybrane przeze mnie sceny to numery zbiorowe, znalazł się również jeden, który jest tylko mówiony oraz jeden wykonywany solo.

   Sezon artystyczny 2016/2017 był dla mnie niezwykle aktywny musicalowo. Powyższe zestawienie mogłoby być dwa, a nawet trzy razy dłuższe, ponieważ wybranie tych najlepszych scen wiązało się z pominięciem innych, równie dobrych i brawurowych. Ale myślę, że świadczy to tylko o naprawdę wysokim poziomie, jaki w tym roku pokazały polskie sceny muzyczne. To naprawdę wspaniałe, widzieć, jak z roku na rok zaczynamy dorównywać poziomem zagranicznym teatrom... i choć nie mamy do dyspozycji tak wielkich budżetów, naszym artystom na pewno nie brakuje zarówno serca, jak i kreatywności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty